piątek, 22 października 2010

Tym razem Afryka

Tego już nie można było dłużej odkładać. W końcu trzeba ruszyć na nowy kontynent. Padło na Afrykę, a dokładniej na Etiopię. W tym roku jedzie nas pięcioro: Małgosia, Małgosia, Justyna, Maciek no i ja.
W Etiopii jest wiele do oglądania. W ciągu trzech tygodni nie da się obejrzeć wszystkiego, wszędzie dotrzeć. Wybór padł na to, co utworzyła natura. Będziemy chodzić po górach Siemen przez 8 - 9 dni, podpatrywać dżelady i kozice, podziwiać krajobrazy ponoć bardziej spektakularne niż nad Wielkim Kanionem aby potem, z krótkimi przystankami w Gonderze i Lalibeli (tu zabytki, jeżeli czasu wystarczy), udać się do Mekele, skąd rozpoczniemy przejazd przez pustynię Danakil. Najważniejszy punkt programu na pustyni to wulkan Erta Ale, z jeziorem gorącej lawy w kraterze. Podobno to najmniej przyjazne miejsce na całej planecie. Podobno Afarowie, którzy tam żyją, mówią że "lepiej umrzeć niż żyć bez zabijania". Podobno temperatura często przekracza 40 stopni. Pojedziemy - zobaczymy. To najdroższa część wycieczki, w cenę wliczony jest haracz dla Afarów.
Do dziś ponieśliśmy takie koszty na osobę:

  • Bilet WAW-FRA-ADD-FRA-WAW: 2833,19 zł
  • Bilet Addis Abeba-Gondar: 486,80 zł
  • Lekarz medycyny tropikalnej: 60 zł
  • Malarone (profilaktyka antymalaryczna): 196 zł
  • Szczepienia: 235 zł
  • Przewodnik LP: 84,90 zł
  • Mapa Etiopii: 39,90 zł
  • Mapa Gór Siemen: 112 zł
  • Ubezpieczenie: 149 zł

Ponadto przelaliśmy zaliczkę na naszą podróż przez pustynię. Maksymalnie będzie nas to kosztować 1245 USD od osoby, ale jest szansa, że ktoś jeszcze dołączy do naszej piątki i będzie trochę taniej.
Pozostałe punkty planu będą dużo tańsze. A podsumowanie całości dopiero po powrocie. Na razie trzeba się dopakować i w drogę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz